- Pojechałabym do Torunia.
- To może do Bydgoszczy od razu? Piękne miasto, odwiedzimy Ziółkowskich.
- To od razu Janowo można odwiedzić!
- No to i do Kwidzynia od razu, załatwię sprawy.
Jedziemy!
W niedzielę znów byłam w Olsztynie, a w poniedziałek wybrałam się na spontaniczną wycieczkę w Polskę i wylądowałam w Kwidzyniu. Miasto zaskoczyło mnie. Jest nieduże, ale piękne i bardziej zadbane niż Warszawa. Pełno tu kamieniczek i urokliwych domków. Wszędzie jest zielono, kolorowe klomby ozdabiają całe miasto. Krzyżackie wpływy dają o sobie znać - nie tylko w Krypcie Wielkich Mistrzów, ale ogółem budownictwie. Po przyjeździe już tylko zwiedzam przepiękną katedrę (słabość, naprawdę duża słabość) i zjadam przepyszną kolację w restauracji Zielony Pieprz i zatrzymuję się w ponoć najlepszym hotelu tutaj - Hotel Centrum. Plotki nie kłamią, standard rzeczywiście wysoki.
Po powrocie dzięki uprzejmości pewnych osób (którym zawdzięczam cały ten wyjazd) przyjeżdża po mnie samochód i zabiera do zakładu produkcji kawy. A więc dostaję fartuszek i zwiedzam sobie palarnie, poznaje proces przerobienia mojej kochanej kawusi od podszewki, a jak tu pachnie... Obiad zjadam w dworku z XVIII wieku. Pysznie i wykwintnie. A dworek jest ogromny i piękny, godny polecenia. Z brzuchem do nieba spaceruję jeszcze ostatni raz po starówce żeby następnego dnia rano zajrzeć jeszcze do Krypty Wielkich Mistrzów i... ruszyć dalej.
Kierunek Toruń!

http://centrumhotel.pl/
http://cafesati.com.pl/
http://www.gastronauci.pl/pl/10601-restauracja-zielony-pieprz-kwidzyn
http://www.bialy-dwor.pl/
http://www.kwidzyn.pl/
Betty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz