Odetchnęłam. raz, dwa, trzy, cztery... 7. No prawie 8 miesiecy. Ogromna przerwa, ogromne zmiany. Nie będę się jak zwykle tłumaczyć, bo ludzie nie znoszą moich tłumaczeń. Dziś wreszcie zdobyłam się na tyle odwagi żeby w pełni rozliczyć się sama ze sobą i zatrzymać karuzelę. Chcę być opoką dla ludzi jak kiedyś, chcę im pomagać, dawać energię, przekazywać dobro, chcę znów odkrywać. Może to dosyć osobiste, ale czuję się okropnie i muszę przelewać gdzieś tę gonitwę myśli, oczyszczać umysł, wszystko uporządkować. Wreszcie nadeszły wakacje i skończył się codzienny bieg co oznacza długo wyczekiwany czas dla siebie. Plan jest prosty: żyć w zgodzie ze sobą, ludźmi, którzy mnie otaczają i światem. Trzeba doceniać i dbać o to co mamy. Podsumujmy więc te ostatnie miesiące:
GRUDZIEŃ czyli święta:
STYCZEŃ/LUTY czyli ferie i odkrycie pewnej znajomości na nowo:
MARZEC czyli tydzień kina hiszpańskiego:
KWIECIEŃ czyli home alone:
MAJ czyli majówka:
CZERWIEC czyli końcówka:
Dość już nabroiłam i zawiodłam sporą grupę ludzi.
Jak powiedział dziś mój przyjaciel: posprzątaj pokój, zacznij nowy rok.
Betty