czwartek, 22 sierpnia 2013

Ucieczka, czyli Kwidzyn

W trakcie wycieczki do Olsztyna stwierdziłam
 - Pojechałabym do Torunia.
- To może do Bydgoszczy od razu? Piękne miasto, odwiedzimy Ziółkowskich.
- To od razu Janowo można odwiedzić!
- No to i do Kwidzynia od razu, załatwię sprawy.

Jedziemy!

Ponieważ jestem w posiadaniu tylko telefonu post o Bułgarii znów odkładam na później.
W niedzielę znów byłam w Olsztynie, a w poniedziałek wybrałam się na spontaniczną wycieczkę w Polskę i wylądowałam w Kwidzyniu. Miasto zaskoczyło mnie. Jest nieduże, ale piękne i bardziej zadbane niż Warszawa. Pełno tu kamieniczek i urokliwych domków. Wszędzie jest zielono, kolorowe klomby ozdabiają całe miasto. Krzyżackie wpływy dają o sobie znać - nie tylko w Krypcie Wielkich Mistrzów, ale ogółem budownictwie. Po przyjeździe już tylko zwiedzam przepiękną katedrę (słabość, naprawdę duża słabość) i zjadam przepyszną kolację w restauracji Zielony Pieprz i zatrzymuję się w ponoć najlepszym hotelu tutaj - Hotel Centrum. Plotki nie kłamią, standard rzeczywiście wysoki.

Rano budzi mnie cisza i spokój. Schodzę na śniadanie. Tu też towarzyszy mi tylko to. Przechadzam się po mieście słuchając 2 piosenek na zmianę, niebo przedburzowę - cudowna atmosfera, chwilo trwaj!
Po powrocie dzięki uprzejmości pewnych osób (którym zawdzięczam cały ten wyjazd) przyjeżdża po mnie samochód i zabiera do zakładu produkcji kawy. A więc dostaję fartuszek i zwiedzam sobie palarnie, poznaje proces przerobienia mojej kochanej kawusi od podszewki, a jak tu pachnie... Obiad zjadam w dworku z XVIII wieku. Pysznie i wykwintnie. A dworek jest ogromny i piękny, godny polecenia. Z brzuchem do nieba spaceruję jeszcze ostatni raz po starówce żeby następnego dnia rano zajrzeć jeszcze do Krypty Wielkich Mistrzów i... ruszyć dalej.


Te dwa dni zdecydowanie oceniam na plus, mimo że mój zapał do tej podróży mocno osłabł. To jak detox dla duszy, zwiałam z tego okropnego miasta gdzie nawet nie można wolnością się w pełni cieszyć.


Kierunek Toruń!


http://centrumhotel.pl/
http://cafesati.com.pl/
http://www.gastronauci.pl/pl/10601-restauracja-zielony-pieprz-kwidzyn
http://www.bialy-dwor.pl/
http://www.kwidzyn.pl/

Betty

wtorek, 20 sierpnia 2013

Praga rządzi

Dziś sobota, dzień wyjątkowy - ruszam na bazar. W zeszlym roku na sprzedaży starych ciuchów i innych dupereli zarobiłam 400zł, więc gdy tylko pasek zaczął się w zatrważającym tempie zaciskać spakowałam walizę i pojechałam na Pragę. W tym roku akcja Flea Market na cyplu czerniakowski (tzw. Miasto Cypel) coś nie idzie. A szkoda, bo warunki gastronomiczno-sanitarne są o wiele lepsze i przyjemniejsze niż te na targowisku "Namysłowska".
Zaczęło się już w autobusie - zablokowana przez grupkę stojących staruszków kurczowo trzymających się swojego miejsca przy drzwiach kiedy cała reszta autobusu świeci pustkami (a jakże inaczej!), stanęłam tuż przy drzwiach bez możliwości przejścia dalej. Zaraz będzie krzyk - myślę sobie kiedy autobus powoli zwalnia przed przystankiem Dw.Wileński. Wraz z hamulcem rozdziawia się (bo inaczej nazwać tego nie mogę, przepraszam) twarz starszej kobiety o naburmuszonym wyrazie - Jak pani stanęła!? Przecież ja wysiąść muszę! - Moje ciche "ale jak miała przejść?" zostaje przyćmione przez odpowiedź żwawego staruszka - A pani niech tak sie nie pcha! Za to jakiś inny pan pouczył mnie, że z walizką to w ogóle nie można wsiadać. Wśród tej kilkusekundowej kanonady okrzyków skulona uciekam na miejsce wskazane przez chyba jedynego życzliwego w tym autobusie. Siedzę jak mysz pod miotłą. Trzymam walizkę. Mocno.


Wysiadam i idę według instrukcji K, mojego przyjaciela który nie mógł mi pomóc tego dnia (ach, dlaczego akurat wtedy). Przechodzę przez aleję obstawioną z obu stron skupiskami staroci, dupereli i ubrań typu second hand. Sprzedający mogli by spokojnie zagrać typów spod ciemnej gwiazdy.
"Wiesz, to są ci których nie wpuścili" pociesza K.
Wchodzę na bazar. Wszystkie miejsca do rozłożenia są zajęte. Przechadzam się dalej. Moją uwagę przykuwa nieduży kawałek chodnika między typowymi przekupami. Patrzą się na mnie. Boje się i po raz setny dzwonię do K. "Bierz, bo ktoś Ci zajmie! Nie daj się wytargować!"
Rozkładam się. Zawartość mojej walizki została dokładnie przeanalizowana przez praskie przekupy.
 -Pani weźmie tą walizkę, przejście tu musi być. Bo wzięła się pani tu tak rozkłada bez pytania.
Ludzie zaczynają się zbierać przy moim stoisku, praska przekupa nie odpuszcza. Jedna z pań zaczyna mnie bronić (dialog ocenzurowałam):
- Daj się pani człowiekowi rozłożyć, każdy ma prawo!
- Ale bez pytania się tu rozkłada!
- A pani ziemia?
- A pani to kto, adwokat? Do sądu idź!
- O, o patrzcie ją!
Po tej rozmowie nastała 3 godzinna cisza przerywana łypaniem spode łba. Słońce mocno grzeje, a ja jestem głodna. Ludzie sie zbierają - to ja też! W międzyczasie nawiązałam nić porozumienia z inną panią (tu popilnuję, tu rozmienię), która podeszła do mnie w trakcie składania ubrań: - I co, jak u pani? Marniutko, co? Ja wiem, bo proszę pani ten bazar jest beznadziejny, tak. Wie pani gdzie jest dobrze? Na olimpii. I to w niedziele najlepiej jechać. Wie pani, ja bym pojechała ale to trzeba mieć samochód. Bo ja mam za dużo towaru, na tych wózkach nie dam rady.
I tym optymistycznym akcentem zakończyłam moją przygodę na Pradzę. Spotkało mnie jeszcze parę innych drobniejszych niespodzianek. Niestety K. nie powiedział mi jak mam wracać i godzinę telepałam się do domu.
Za tydzień w sobotę też jadę. I w niedzielę też, na olimpię.
Tym razem z K ;)
Betty

czwartek, 8 sierpnia 2013

Panowie, żar leje się z nieba!

Post zapchajdziura, na szybko. Dużo się dzieje i aktywnie spędzam czas od powrotu z Bulgarii, dlatego dopiero znalazłam chwilkę na bloga. Dziś tylko małe podsumowanie, na dniach relacja z podróży.
Temperatury w tym kraju zrobiły się wyższe niż w Angolii! Przynajmniej dzisiaj tak było. Ja unikam w takie dni siedzenia w mieście, więc wybrałam się na spontaniczną wycieczkę do Olsztyna i miałam bardzo przyjemny dzień mimo spiekoty. Polecam baseny, rzeki, morza, działki oraz sprawdzanie swoich sił oraz umiejętności w przygotowywaniu lekkich posiłków i napojów chłodzących! NIE SIEDZIEĆ W MIEŚCIE!





Ach i jeszcze wiadomość dnia: Beyonce ścięła włosy. Jestem na NIE.


Betty