Czy pamiętacie jak w wakacje wspominałam o zeszłorocznej, potrójnej płycie Prince'a LOtUSFLOW3R? KLIK Set ten zawiera 2 płyty Prince'a (MPLSoUND i LOtUSFLOW3R) i jedną jego partnerki - Brii Valente (Elixer). Jest znakomity, znałam niektóre piosenki już pod koniec 2008, ale byłam gówniarą i nie wiedziałam kto i co. Dopiero w kwietniu zagłębiłam się w twórczość Prince'a. I wtedy się wszystko wyjaśniło, zamówiłam płytę i cały czas jestem na bieżąco. Będą wkrótce piosenki z tej płyty, ale o tym później.
Pod koniec lipca przypadkowo dowiedziałam się, że Prince wydał właśnie najnowszą płytę: 20Ten. Co jest w tym niezwykłego; płyta została wydana w nietypowy sposób, mianowicie została dodana do kilku gazet w 5 krajach. W ten sposób Prince chciał zaprotestować przeciwko wytwórniom, które za wydanie płyty żądają zbyt wygórowanej kwoty. Nie znałam żadnej piosenki z tej płyty (potem się okazało, że jednak nie), ale koniecznie chciałam ją mieć, bo jestem wielką fanką Prince'a a krytycy uznali tą płytę za jedną z najlepszych w dorobku artysty. Płytę zamówiłam na stronie internetowej brytyjskiej gazety Daily Mirror. Minął tydzień, dwa, płyty nie było. W Radiu PiN puszczali Sticky like glue i czasem inne fragmenty z płyty. Mineły 3 tygodnie, miesiąc, a płyty ciągle nie było. Straciłam resztki nadzieji. Wreszcie pod koniec września doszła koperta z WB. Szła tak długo, bo ktoś niewyraźnie ją zaadresował. Na początku płyta jakoś mi sie "nie przyjmowała". Nie była zła, ale... Po trzecim przesłuchaniu byłam już w niej zakochana! Płyta ma 9 piosnek, po czym jest 68 pustych, 4-5 sekundowych utworów i na 77 pozycji jest tzw. 'ghost record', czyli ukryta piosenka.
Właśnie ona jest jedną z najlepszych na tej płycie (moim zdaniem) --> Laydown Słuchając płyty, poznałam Act of God, którą, jak się okazało, znałam (udało mi się zmontować antenę ze słuchawek komórki, dzięki czemu nie rozstawałam się z Radiem PiN nawet na działce), bo słyszałam ją kilka razy w radiu przebywając chwilowo w Warszawie w trakcie wakacji. Myślałam, że piosenka jest z lat 80. No właśnie, odniosłam takie wrażenie, ponieważ płyta ta jest (w porównaniu do kilku ostatnich) powrotem do korzeni, usłyszymy na niej klasycznego Prince'a z lat 80-90, tylko że w nowoczesnej oprawie ;) Piosenka, która rozpoczyna płytę to Compassion.
Jako ciekawostkę, mogę napisać, że piosenki te nie są świeżo ze studia nagraniowego tylko z archiwum Prince'a. Podobno ma tam tak dużo piosenek, że mógłby wydawać płyty co rok. Tak zresztą robi :)
Naprawdę dobry krążek.
Trzymam kciuki za tego 52 letniego, bardzo płodnego pod względem muzyki, artystę! Czekam na kolejną płytę!
Betty
P.S Do piosenek z tej i poprzedniej płyty jeszcze wrócimy. Dla niewiedzących; linki są ukryte pod wyrazami w ciemnopomarańczowym kolorze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz