wtorek, 14 stycznia 2014

Missing Summer: Rozpieszczona dusza, czyli Toruń


Wracam tu po 10 latach. Pamiętam swoją pierwszą zieloną szkołę i wycieczkę do Torunia jak przez mgłę. No i pierniki! I planetarium! I złote żabki! Każdy koniecznie musiał kupić jedną jako pamiątkę, no bo jak to tak, bez żabki na szczęście? Krzywa wieża i Dom Kopernika. Tak, tak, wszystko się łączy, rozjaśnia i układa w całość.


Do Torunia przyjechałam świeżutką autostradą A1. Nie miałam okazji jeszcze w ten sposób podróżować, ale powiem szczerze robi to wrażenie i oprócz tego, że trzeba zapłacić 16zł mega to wygodne i odprężające.
W mieście jestem zaledwie 3 godziny, w planach mam Muzeum Etnograficzne, Centrum Sztuki Współczesnej, Planetarium, kościoły, katedry, rynek, ratusz, sklep z piernikami, a po drodze zachodzę jeszcze do Muzeum Podróżników i w ogóle co by tu jeszcze pozwiedzać? Budzi się we mnie odkrywca i łaknienie poznawania nowego, ale na brak czasu nie ma rady. Zaczynam od Planetarium, tego polecać chyba nie muszę. Powiem szczerze, że odkryłam romantyczność tego miejsca. Tu Foursquare poleca mi Manekina jako knajpkę na obiad, ale czy to był dobry wybór nie wiem. Lasagne bez rewelacji, sok świeży z marchwi ciepły, brokuły rozgotowane.



Mój brzuch znów sięga nieba.
Pora ruszyć dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz