piątek, 18 lutego 2011

Qlturalnie lecz dziko - "Amazonia"

Hym. No cóż. Ferie niedługo przeminą, będziemy musieli wracać do szkoły, a więc na razie zachęcam do ruszenia się, choć sama nie specjalnie wiele robię, wyciągają mnie siłą, ale jak juz zostaniesz wyciągnięty/a naprawdę warto zdecydować się na coś fajnego.
a) jest tyle cudownych filmów w kinie, lub chociaż takich, które ciekawią (np. Betty zarekomendowała już "Jak zostać królem", na które ja idę w niedzielę..)
b)jest też wiele sztuk teatralnych wartych obejrzenia i jedną z nich wam opiszę.

Nigdy nie lubiłam chodzić do teatru aż tak jak do kina. Ale prawie zawsze kiedy już poszłam, swietnie się bawiłam (pomijając sztuki wystawiane dla szkół, np. byłam ostatnio na "Romeo i Julii" w ROMIE (uchodzi za dobry teatr), a spektakl był, lekko mówiąc, DENNY). Jest tyle róznych teatrów, gdzie nie ma tylko sztuk bardzo znanych autorów dawnych czasów (np. Molier, Szekspir, przy okazji polecam "Mieszczanin Szlachcicem" Moliera właśnie, w Teatrze Krystyny Jandy), lecz także nowoczesnych twórców, przeznaczonych bardziej dla studentów, młodzieży, choć zabawowym dorosłym też na pewno to pasuje. Zmierzam do przedstawienia Wam sztuki "Amazonia" w Teatrze Na Woli. Jestem pod dużym wrażeniem. Może z powodu braku talentu pisania recenzji, lub innych rzeczy po prostu wkleję jedną z nich... :

 
(Plakat dość dziwny, niczym z "Zagubionych")


"Aneta (Agata Wątróbska) i Mundek (Paweł Domagała) to absolwenci warszawskiej Akademii Teatralnej, która wpoiła im, że powołaniem aktora jest grać Gustawów-Konradów i Ofelie. Zderzenie z rzeczywistością, która ma im do zaoferowania alternatywę: sztampowy serial albo offowy teatr i dorabianie w reklamie, jest brutalne. Aneta wybiera to pierwsze, jej chłopak – drugie wyjście. Ich drogi się rozchodzą, każde w nowej pracy spotyka bardziej bratnią duszę: ona – Krzysztofa, w tej roli Maciej Zakościelny, który gra tutaj ze swoim wizerunkiem „polskiego Brada Pitta” i serialowej gwiazdki, on – niespełnioną aktorkę Frankę (Patrycja Soliman).
Życie, życie jest nowelą? Spektakl Walczaka i Glińskiej faktycznie jest grą z konwencją telenoweli (zresztą momentami bardzo zabawną). Ale jest też czymś więcej. Każdy z bohaterów: młodzi aktorzy, reżyser serialu, w którym grają, oraz Jurek (Łukasz Lewandowski), lider offowego teatru – wszyscy oni nie przestają marzyć (i mówić) o „prawdziwej sztuce”. Problem w tym, że te ich marzenia są tak samo sztampowe i pretensjonalne, skomercjalizowane jak seriale i reklamy, w których występują. „Sztuka” Jurka to jakieś popłuczyny po Grotowskim, projektem artystycznym reżysera serialu jest „dokument o bezdomnych z Dworca Centralnego, cały w sepii”, Krzysztof z kolei przygotowuje pretensjonalny monodram w wannie itd. Prawdziwi, niezmanierowani są tylko wtedy, gdy rozmawiają o życiu: kafelkach do łazienki, utrzymaniu byłych żon i dzieci… Artysty współczesnego portret własny?"

    


No tak. Mnie osobiście nie zachęca ta recenzja, a raczej opis, ale po prostu chciałam przybliżyć wam tą historię. Od siebie dodam: jest tam dużo przekleństw, które śmieszą Polaków (przynajmniej tych młodych... a wiem to z przypadkowo włączonego "Tomasz Lis Na Żywo", haha cóż, to jest w opinii pewnego felietonisty, ale przekonałam się że to prawda.). Cóz, mnie osobiście to nie oburzało. Jest to prawdziwa komedia, a nie tylko taka, która ja udaje. Ja osobiście śmiałam się w prawie każdym momencie. Dlatego stwierdzenie autora "momentami zabawna" jest sprzeczna (dla mnie).

   


A więc, sądzę że powinniście to zobaczyć. Ta recenzja świadczy o tym, że tej sztuki nie da opisać się słowami, bo ona chyba znaczy coś więcej.

Margaret

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz